Wiadomości
wszystkieMój syn – kontrolowana improwizacja Jamesa McAvoya (ZWIASTUN)
Materiały promocyjne BestFilm
Już w najbliższy piątek do kin trafi „Mój syn” - detektywistyczny thriller, w którym w rolę ojca poszukującego swojego synka zagrał James McAvoy. Partneruje mu Claire Foy. James McAvoy nie otrzymał scenariusza filmu, nie zdradzono mu jak kończy się historia. To, co widzowie zobaczą na ekranie, to w całości improwizacja aktora reagującego na to, jak zachowują się jego ekranowi partnerzy. Dzięki temu zabiegowi McAvoy rewelacyjnie wczuł się w rolę człowieka, którego życie owiane jest tajemnicą, i który nie zawaha się przed niczym, by uratować swoje dziecko.
ZWIASTUN
Christain Carion nazywa swoją metodę „zaaranżowaną improwizacją”. Kluczowym założeniem tego podejścia jest zachowanie historii i scenariusza w tajemnicy przed aktorem pierwszoplanowym. W związku z tym McAvoy pojawił się na planie, wiedząc tylko tyle, że gra mężczyznę, którego syn zniknął. Następnie, podczas zdjęć, mógł polegać wyłącznie na improwizacji: jego przedstawienie Edmonda to seria reakcji na innych aktorów w czasie rzeczywistym.
Pierwsze pomysły, które później przerodziły się w scenariusz filmu Christiana Cariona „Mój syn”, pojawiły się niemal dwadzieścia lat temu. Carion był wtedy w trakcie rozwodu i czuł się odseparowany od dziecka. Zaczął wyobrażać sobie postać nieobecnego ojca, wiecznie w pracy gdzieś za granicą, którego zżera poczucie winy, że nie spędza czasu z synem. Następnie Carion wymyślił zdarzenie, które zmusiłoby tę postać do powrotu do domu i zmierzenia się z poczuciem winy: związany z branżą naftową pracoholik dowiaduje się, że jego dziecko zaginęło. Odkrywa, że jest w stanie zrobić wszystko, przekroczyć każdą granicę, aby spłacić coś, co Carion nazywa „długiem za fakt, że nigdy go nie było”.
Od początku plan był taki, aby kręcić „Mojego syna” dwukrotnie. Po raz pierwszy „na sucho”, bez McAvoya, aby ustawić plan dla aktorów i ekipy przed jego przyjazdem, a po raz drugi, i ostatni, razem z aktorem pierwszoplanowym. Mark Barret dublował McAvoya w czasie pierwszego podejścia. Jego ruchy i reakcje dawały ekipie wyobrażenie o tym, jak nakręcić daną scenę pod względem doboru obiektywów, ustawienia kamery i oświetlenia.
Pierwsze podejście stanowiło również duże wyzwanie logistyczne: „Kręciliśmy zdjęcia w kolejności chronologicznej”, opowiada kierownik planu Tom Gentle, „a to oznaczało, że jednego dnia jedziemy na posterunek policji, potem na farmę, a następnie znów na posterunek policji. Liczba osób na planie była ograniczona, więc odbywała się nieustająca sztafeta – jedna część ekipy jechała szykować odizolowaną wioskę, a inny zespół zajmował się przygotowaniem oświetlenia domów. Byłem zachwycony sposobem, w jaki Christian kręcił ten film. To miało absolutny sens dla całej historii”. Carion dodaje od siebie: „Musieliśmy zarządzać czasem, który spędzaliśmy, przemieszczając się z miejsca na miejsce, ponieważ było nas sporo – poruszaliśmy się pięcioma vanami. Musieliśmy radzić sobie z tym konwojem”.
Dwutygodniowy okres prób generalnych okazał się kluczowy dla fazy zdjęciowej. „Gdybyśmy nie znali wszystkiego na pamięć, to w momencie nadejścia wielkiego dnia tracilibyśmy czas na zadawanie pytań, na które byłoby już za późno”, podkreśla Carion.
Carion podkreśla, że chociaż w zamierzeniu każda scena miała być kręcona tylko raz, bez dubli, nie zawsze było to możliwe. Czasami reakcje McAvoya prowadziły w ślepą uliczkę. W jednej ze scen Edmond natyka się w lesie na samochód i wchodzi w rozmowę z kierowcą. Podczas pierwszego ujęcia, kiedy McAvoy zobaczył, że zza drzew zbliża się samochód… po prostu uciekł. „Powiedziałem do niego: James, musisz zostać na miejscu i porozmawiać z człowiekiem, który prowadzi samochód. On ma ci coś do powiedzenia”, opowiada Carion. „Wrócił do samochodu i zgodził się porozmawiać. Potem wszystko potoczyło się tak, jak założyliśmy”.
Zdjęcia do „Mojego syna” zakończyły się 19 listopada 2020 roku, dwadzieścia lat i osiem dni po tym, jak Christian Carion po raz pierwszy wyobraził sobie zdesperowanego mężczyznę rozpaczliwie poszukującego dziecka, którego zagrać miał aktor zaskakiwany wydarzeniami tak jak widzowie.
FILM W KINACH OD 25 LUTEGO
ZWIASTUN
Christain Carion nazywa swoją metodę „zaaranżowaną improwizacją”. Kluczowym założeniem tego podejścia jest zachowanie historii i scenariusza w tajemnicy przed aktorem pierwszoplanowym. W związku z tym McAvoy pojawił się na planie, wiedząc tylko tyle, że gra mężczyznę, którego syn zniknął. Następnie, podczas zdjęć, mógł polegać wyłącznie na improwizacji: jego przedstawienie Edmonda to seria reakcji na innych aktorów w czasie rzeczywistym.
Pierwsze pomysły, które później przerodziły się w scenariusz filmu Christiana Cariona „Mój syn”, pojawiły się niemal dwadzieścia lat temu. Carion był wtedy w trakcie rozwodu i czuł się odseparowany od dziecka. Zaczął wyobrażać sobie postać nieobecnego ojca, wiecznie w pracy gdzieś za granicą, którego zżera poczucie winy, że nie spędza czasu z synem. Następnie Carion wymyślił zdarzenie, które zmusiłoby tę postać do powrotu do domu i zmierzenia się z poczuciem winy: związany z branżą naftową pracoholik dowiaduje się, że jego dziecko zaginęło. Odkrywa, że jest w stanie zrobić wszystko, przekroczyć każdą granicę, aby spłacić coś, co Carion nazywa „długiem za fakt, że nigdy go nie było”.
Od początku plan był taki, aby kręcić „Mojego syna” dwukrotnie. Po raz pierwszy „na sucho”, bez McAvoya, aby ustawić plan dla aktorów i ekipy przed jego przyjazdem, a po raz drugi, i ostatni, razem z aktorem pierwszoplanowym. Mark Barret dublował McAvoya w czasie pierwszego podejścia. Jego ruchy i reakcje dawały ekipie wyobrażenie o tym, jak nakręcić daną scenę pod względem doboru obiektywów, ustawienia kamery i oświetlenia.
Pierwsze podejście stanowiło również duże wyzwanie logistyczne: „Kręciliśmy zdjęcia w kolejności chronologicznej”, opowiada kierownik planu Tom Gentle, „a to oznaczało, że jednego dnia jedziemy na posterunek policji, potem na farmę, a następnie znów na posterunek policji. Liczba osób na planie była ograniczona, więc odbywała się nieustająca sztafeta – jedna część ekipy jechała szykować odizolowaną wioskę, a inny zespół zajmował się przygotowaniem oświetlenia domów. Byłem zachwycony sposobem, w jaki Christian kręcił ten film. To miało absolutny sens dla całej historii”. Carion dodaje od siebie: „Musieliśmy zarządzać czasem, który spędzaliśmy, przemieszczając się z miejsca na miejsce, ponieważ było nas sporo – poruszaliśmy się pięcioma vanami. Musieliśmy radzić sobie z tym konwojem”.
Dwutygodniowy okres prób generalnych okazał się kluczowy dla fazy zdjęciowej. „Gdybyśmy nie znali wszystkiego na pamięć, to w momencie nadejścia wielkiego dnia tracilibyśmy czas na zadawanie pytań, na które byłoby już za późno”, podkreśla Carion.
Carion podkreśla, że chociaż w zamierzeniu każda scena miała być kręcona tylko raz, bez dubli, nie zawsze było to możliwe. Czasami reakcje McAvoya prowadziły w ślepą uliczkę. W jednej ze scen Edmond natyka się w lesie na samochód i wchodzi w rozmowę z kierowcą. Podczas pierwszego ujęcia, kiedy McAvoy zobaczył, że zza drzew zbliża się samochód… po prostu uciekł. „Powiedziałem do niego: James, musisz zostać na miejscu i porozmawiać z człowiekiem, który prowadzi samochód. On ma ci coś do powiedzenia”, opowiada Carion. „Wrócił do samochodu i zgodził się porozmawiać. Potem wszystko potoczyło się tak, jak założyliśmy”.
Zdjęcia do „Mojego syna” zakończyły się 19 listopada 2020 roku, dwadzieścia lat i osiem dni po tym, jak Christian Carion po raz pierwszy wyobraził sobie zdesperowanego mężczyznę rozpaczliwie poszukującego dziecka, którego zagrać miał aktor zaskakiwany wydarzeniami tak jak widzowie.
FILM W KINACH OD 25 LUTEGO